Audiencja św. Wita

Już czerwony dywan w pokoju rozłożony
Profesor odziany w plastikowe argumenty
Pod skórą słowny pejczyk zapleciony
Delikatny sado maso wszakże każdego kręci

Brwi zmarszczone zawsze pomogą neuronom
Odnaleźć w kontr-racjach adwersarza celną pauzę
Mnie przecież dzięki sztucznym neuronom
Przyznała rada starszych doktor honoris cause

Masz doktorze wiedze ogólnie powierzchowną
Czuprynę doktorską nie rozświetla siwizna
Wszak nauki gmachy autorytety zdobią
Nieomylność z racji wieku zawsze każdemu winna

Kuhn z Popperem dawno ludzkości ogłosili
Niepewność poznania rozsupłuje  paradoksy
Doktorze, oni głupotę nam pieprzyli
Pedały oraz Żydzi język kalają polski

Mój kolego drogi wybacz, zła prognoza
Mądrości o świecie nigdy nie zdobędziesz
Wszak Twoja głowa cala jest wygolona
Autorytetu szukaj w słowach żony a szczęściarzem będziesz

Wiec studentko młoda, przed sztuczną poprawnością
Ochroni z pewnością dziecięce zadziwienie
I odwaga pytań wraz ze swoja godnością,
Refleksji chwile, własne świata barwne widzenie