Ballada o prawdziwej kobiecie

Prawdziwa kobieta włosy ma rozwiane
Targane marzeń delikatnym wiatrem
Oczami sięga, gdzie nie doszedł jeszcze czas
I dobrze zna carpie diem styl

Prawdziwa kobieta nie zgubi ciała byle gdzie
Nie zadowoli się miłości kiepską atrapą
W torebce na dnie chusteczkę zawsze ma
I poezji tomik na trudne dni

Prawdziwa kobieta ciepłych słów nie szczędzi
I gwiazdy na ciemnym niebie zatlić umie
Puste słowa obrzydzenie budzą w niej
Choć niejedno przemilczy też

Prawdziwa kobieta rany zawsze opatrzy
Mężowi, gdy wróci przez życie obity
Córce na dobranoc opowie starą baśń
Że jutro lepszy będzie świat

W zadymionej kafejce prawdziwe kobiety
Wyobraźnie karmią facetami marzeń
Potem wracają szybko do mężczyzn swych
Bo przecież wciąż kochają ich

Prawdziwych kobiet nie pojmiesz nigdy
Nawet gdybyś skosztował ich trzy setki
Nie przeliczysz sukni kobiecych dusz
W których blask  tajemnicy lśni