Przez życie idź z aniołem krok w krok
Z diabłem w knajpie brudzia wypij też
W gwiazdy czasem spójrz w ciemny mrok
Słońca promienie w dłonie czasem weź
Ze świętą prawdą w zgodzie zawsze żyj
Tą z Biblii, Koranu, czy Talmudu kart
Prawdy o innych na dnie głęboko skryj
By życie nie składało się z samych skarg
Nie ufaj innym bardziej, niż swojemu ja
Oni mogą iluzją zamydlić oczu blask
Nie gardź sercem, co tajemną moc zna
Jak przyprawić życiu przepyszny smak
Odpocząć pędzącemu rumakowi daj
Co na swym grzbiecie wiedzie Cię
Pozwól zakwitnąć, gdy na świecie maj
Marzeniom, które wiatr ciągle gnie
Gdy złego losu nagle zawieje wiatr
I dolina zasnuje się mleczną mgłą
Powędruj krętą ścieżką naszych Tatr
Gdzie mocne skały duszy ukojenie ślą
Lechonia czy Asnyka nie szczędź słów
Gdy jesteś wśród przyjacielskich dusz
Witkacego językiem też czasem mów
Gdy podli ludzie są tak blisko, tuż tuż
Słoneczników podziwiaj żółty blask
O Rubensie pomówić ochotę miej
Nie próbuj zagłuszać pieniądza trzask
To jest taki na szczęście nowy klej.
Gdy tak zdecyduje wszechwładny czas
W domu swym posadź miłości kwiat
Schronisz się w nim od głupoty mas
Przez ironii okno obejrzysz ten świat
A gdy się zmęczysz jak szara mysz
Otul się ciepło w pościeli biały szal
Przywołaj stęsknioną kosmatą myśl
I zatańcz ten rozkoszny ciała walc
Bo kiedyś sama sprawdzisz Droga Ma
Że w życiu na wierzchu zawsze ten jest
Kto intuicji sztuczkę dość dobrze zna
I człowieczeństwa rozumie trudną treść