Między czarną ziemią, a nieba błękitem
Wśród słodkich dni i chwil gorzkich
Stoi tam gdzieś knajpa zwana życiem
Galeria portretów ciał i dusz ludzkich
Ref:
A na scenie orkiestra gościom przygrywa
Bluessowa balladka spod palców wypływa
Prorok czas na bębnie rytm wystukuje
Nędzna improwizacja nikogo nie szokuje
Przy jednym stoliku razem sobie siedzą
Gorzałką wypełniają pusty kieliszek
Mędrzec z głupcem przekąskę jedzą
Prokuratorowi stawia znany opryszek
Przy świecach profesor wspomina chwile
Jak z wiedzy o niewiedzy prace stwarzał
Teraz z blond studentką gaworzy mile
Szmal do kieszeni będzie z niej zgarniał
Przy barze samotnie doktor się podpiera
Co w biznesie już dawno głowę zatracił
Na życie dla dzieci musiał on wciąż zbierać
Choć niejeden jego klient na tym stracił
Jest też poeta co gwiazd próżno szuka
I poseł co w skupieniu muzyków słucha
Przyda się taka improwizacji tajna sztuka
Wiersze już ludziom nie wpadają do ucha
Ja zapatrzony w oczu Twych piękny kwiat
Prowadzę Cię do piwnicznej przechowalni
Tam po swojemu urządzimy sobie świat
Przy dźwiękach gitary w ciepłej kawiarni